Bardzo boję się jego choroby, cierpienia, śmierci… Boję się także reakcji otocznia. Chciałabym mieć zdrowe dzieci, które nie będą wytykane palcami i które będą mogły być szczęśliwe. Ja także chciałabym cieszyć się macierzyństwem…
Poszerzenie perspektywy: Czy rzeczywiście pełna sprawność fizyczna i umysłowa mojego dziecka jest koniecznym warunkiem do tego, by było szczęśliwe? Często mówi się: najważniejsze, aby dziecko było zdrowe. A może jednak najważniejsze jest, aby było kochane…? Nie mogę dać dziecku pełnego zdrowia, ale mogę otulić je bezwarunkową miłością i wdzięcznością za jego życie. Mogę pomóc mu w jego rozwoju. Czasem bywa tak, że ludzie zdrowi nie doceniają i nie szanują w pełni swojego życia. Natomiast osoby z niepełnosprawnością, które nie tyle skupiają się na swoich ograniczeniach, ale przede wszystkim z wdzięcznością dostrzegają to, czym zostały obdarowane, mogą w pełni rozwinąć swój potencjał i bardziej cieszyć się życiem niż wielu ludzi zdrowych.
Bardzo pomocne jest także nawiązanie kontaktu z rodzicami dzieci z tą samą chorobą, ponieważ wtedy oprócz strachu można doświadczyć nadziei, że pomimo licznych wyzwań, można takie dziecko kochać i stworzyć z nim piękną relację. Rodzice kilkorga dzieci, w tym tego z niepełnosprawnością, często opowiadają, że właśnie to chore dziecko dało im szczególnie dużo radości i nie wyobrażają sobie świata bez niego.