NIECAŁY ROK TEMU PODDAŁAM SIĘ ZABIEGOWI PRZERWANIA CIĄŻY
Moja decyzja zapadła nie pod czyimś przymusem, lecz podjęłam ją sama, aczkolwiek ze wsparciem mojego partnera. Po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, czułam się bardzo źle. Miałam przede wszystkim wiele dolegliwości fizycznych, byłam jednak też bardzo niezadowolona z tego faktu. W moim ówczesnym otoczeniu i sytuacji nie czułam się po prostu na siłach, by wydać na świat dziecko.
Zabieg medyczny przebiegł bez problemów. Po jego wykonaniu czułam się w pewien sposób wybawiona. Naturalnie pojawiły się też wątpliwości i stale czyniłam sobie wyrzuty, jak w ogóle mogło dojść do ciąży. Mimo wszystko była to z mojej strony przemyślana decyzja, że w minionym roku nie chciałam donosić ciąży i dziś nie mam dziecka.
Od kilku ostatnich tygodni, podczas gdy intensywnie pracuję nad pracą końcową na moich studiach, o wiele częściej dręczą mnie myśli o tej aborcji. Nie wiem, czy jest to owa trauma, o której często się mówi w przypadku osób, które doświadczyły przerwania ciąży. Do tego dochodzi fakt, że wydaje mi się dość problematyczne ciągłe „bycie” jeszcze z tym partnerem, którego dziecko usunęłam. On przypomina mi naturalnie ten czas, który był dla nas bardzo trudny i wiązał się dla nas z wieloma innymi problemami. Z drugiej strony sądzę, że razem przetrwaliśmy kryzys, z którego wyszliśmy umocnieni. I tak znajduję się w stałym konflikcie i miotam się pomiędzy dwoma opcjami: Czy nie powinnam wreszcie rozstać się z moim partnerem, abym mogła lepiej „przetrawić” ten ciężki okres? Czy jest to raczej może próba ucieczki, abym nie musiała zająć stanowiska i konfrontować się z kwestią aborcji?
Sytuacja ta jest dla mnie trudna także dlatego, że o usunięciu ciąży opowiedziałam tylko jeszcze jednej osobie, a mianowicie dobrej przyjaciółce, która sam ma za sobą taki zabieg. Ona dodała mi wówczas otuchy i jednocześnie ostrzegła mnie, że moje postanowienie będzie miało skutki dla psychiki. Czasami myślę też, że akurat jej słowa często wprawiają mnie w zadumę, czynią mnie nieszczęśliwą i nie potrafię już rozróżnić, czy moje obecne problemy psychiczne nie mają czegoś wspólnego również z jej wpływem.
Wiem, że powinno się otwierać wobec swoich przyjaciół i wyjawiać im swoje problemy. Moja przyjaciółka poradziła mi jednak wtedy, abym nie mówiła zbyt wielu ludziom o ciąży, ponieważ ona sama ma w tej kwestii nieprzyjemne doświadczenia. Dlatego też wolę wymieniać się myślami z ludźmi, którzy mieli podobne doświadczenia.
Zapisałam się w tym tygodniu na wizytę w poradni, ponieważ pragnę znaleźć drogę, jak lepiej żyć z podjętą przez siebie decyzją.
Na podstawie „Dziecko, którego nie urodziłam” Detlev Katzwinkel, wydanie polskie Poznań 2009 r.